Reklama

Najważniejsze: nie tracić wiary!

Teraz czerpie siłę od swoich najbliższych.

Gdy miesiąc temu trafił do szpitala, nikt się nie spodziewał, że jego problemy ze zdrowiem okażą się tak poważne. Niestety, Jerzego Stuhra (64) nie zobaczymy na scenie przez najbliższe pół roku. - Wszystkie spektakle z jego udziałem są odwołane. Więcej informacji nie mogę udzielić - mówiła Marianna, córka aktora, która jest również jego asystentką.

A wydawało się już, że problemy laryngologiczne, tak częste przecież u aktorów i pedagogów, są przejściowe. Zdziwiły one samego aktora, jego najbliższą rodzinę i przyjaciół. Nigdy na nic się nie skarżył, wydawał się okazem zdrowia. Gdy czuł się gorzej, szedł do lekarza w tajemnicy przed najbliższymi. Nigdy nie roztkliwiał się.

Reklama

- Tak sobie myślę, że nie może mi się stać nic dramatycznego - dodaje sobie dzisiaj otuchy aktor. Regularnie raz na trzy tygodnie musi poddawać się bolesnym zabiegom. Jest już w nieco lepszej formie, bo, jak twierdzi, właśnie kończy się jeden z trudnych cykli leczenia.

Pan Jerzy unika nazywania wprost swojej choroby. Dodaje tylko, że trzeba uzbroić się w cierpliwość, ponieważ na ostateczną diagnozę czeka się w takim przypadku dwa, trzy miesiące. Aktor jest dobrej myśli, dzielnie walczy i nie poddaje się, bo pozytywne nastawienie to połowa sukcesu, o czym ciągle przypominają mu lekarze. Ma obok siebie kochającą rodzinę, która wspiera go w tych wyjątkowo trudnych chwilach.

Aktor już raz przekonał się, że nigdy nie wolno tracić nadziei. Kilka lat temu ciężko zachorowała jego córka Marianna. Do ostatniej chwili starał się zachować spokój i wiarę. Wiedział, że musi być podporą dla najbliższych. Pewne informacje, które otrzymywał od lekarzy, zachowywał tylko dla siebie. Tłumił w sobie strach... Operacja Marianny była bardzo niebezpieczna. Córce groził paraliż, gdyby podczas niej przypadkiem uszkodzono tętnicę... Oczekiwanie było męczarnią. Wtedy aktor poprosił o duchowe wsparcie swego imiennika, księdza Jerzego Bryłę, u którego, jako chłopiec, służył do mszy. Ksiądz Bryła nie odmówił i papież Polak modlił się za Mariannę Stuhr w czasie, kiedy leżała na operacyjnym stole. Operacja udała się i od tamtej pory jest zdrowa.

- Dziś mówię córce, by zgłosiła swój przypadek do cudów Jana Pawła II - wyznaje aktor. Marianna wyzdrowiała. Raz do roku musi zgłaszać się na kontrolę lekarską. Teraz ksiądz Bryła prosi wszystkich o modlitwę do błogosławionego Jana Pawła II w intencji wyzdrowienia Jerzego Stuhra. Jest przekonany, że wstawiennictwo Ojca Świętego może uratować zdrowie aktora...

SK

Rewia 46/2011

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy