Reklama

Najtrudniejszy egzamin zdała na 5!

W domu na Śląsku uczono ją, że to kobieta powinna brać trud życia na własne barki. I ona nauczyła tego córkę...

W Mysłowicach wszyscy oglądają "Taniec z gwiazdami", dumni z tego, że w zaszczytnym gronie jury zasiada Jolanta Fraszyńska (43). Ich Jola, Ślązaczka, bo przecież wychowała się właśnie w tym mieście. Wszyscy tu mówią o niej jak o swojej.

Pani Jolanta nigdy nie kryła swoich związków ze Śląskiem. Mówi, że gdyby nie jej śląska natura, z pewnością nie byłaby tak szczęśliwa. Nie byłaby takim samym człowiekiem i taką samą... mamą. - Żeby stać się rodzicem, trzeba mieć odpowiednie wzorce wyniesione z domu. Bo od kogo kobiety, które wchodzą w życie, mają czerpać siłę? - zastanawia się publicznie aktorka.

Reklama

Właśnie dlatego, gdy tylko pozwalają jej obowiązki, pojawia się w swoich rodzinnych stronach z córkami: Nastazją (21) i Anielą (7). Ostatnio razem pojechały tam na ślub przyrodniego brata aktorki, Przemysława. I trzeba przyznać, że dawno nie bawiły się tak doskonale. - Wyszło z nas coś, co jest budulcem naszego charakteru - wielka nieokiełznana radość - mówi z czułością pani Jolanta.

Choć jest znakomitą aktorką, nigdy nie miała wątpliwości, co tak naprawdę stanowi sens jej życia. - Najwspanialszym darem, jaki może przytrafić się kobiecie, są dzieci. Dla nich warto przejść każdą drogę przez mękę - zapewnia gwiazda gorąco.

W aktorskim środowisku mówi się, że dojrzewanie córki przypadło na bardzo burzliwy okres w życiu aktorki. Dom pani Jolanty na wiele lat zmienił się w pole walki. Stawka była wysoka: zachowanie jedności rodziny. Nastka jest córką aktorki ze związku z Robertem Gonerą (42). Po rozwodzie rodziców, zamieszkała z mamą. Jako pewna siebie, zadziorna i temperamentna nastolatka, lubiła udowadniać światu, że potrafi być twarda. Jak to często z nastolatkami bywa, zupełnie przestała się liczyć z dorosłymi.

Temat rozwodu często pojawiał się w awanturach matki i dojrzewającej córki. A spory wybuchały z byle powodu, nawet o ciuchy. Nastka mówiła koleżankom, że chce się wyprowadzić... - Nie chciała liczyć na rodziców, choć mogła. Dlatego chciała się usamodzielnić. A pomysłów na pracę miała wiele, bo jest bardzo zdolna - wyznaje znajoma aktorki.

Choć pani Jolanta jest mamą wymagającą, była dumna, że córka ma wiele talentów. Dobrze pisze, interesuje się modą, świetnie rysuje. Ma też zdolności aktorskie, przed laty zagrała w serialu "Na dobre i na złe". Ostatecznie Nastka na studia aktorskie się nie zdecydowała. Za radą mamy postanowiła rozwijać zdolności plastyczne i pasję do projektowania ubrań.

Teraz projektuje stroje do filmów, jest współpracowniczką kostiumografa serialu "Hotel 52". A dodatkowo - studiuje teatrologię i filmoznawstwo na uniwersytecie w Łodzi. Po swojej mamie odziedziczyła m.in. upór i "śląską" siłę, która pomaga zmagać się z życiem. A pani Jolancie serce rośnie...

Iza Wojdak

Świat i Ludzie 31/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama