Mężczyzna zesłany przez Boga
Dominika Ostałowska zdradza, czy odeszłaby z "M jak miłość" i kto jest teraz najważniejszym mężczyzną jej życia.
Pani bohaterka została zdradzona. Jak to zniesie?
Dominika Ostałowska: Ludziom, którzy doświadczają zdrady, bardzo trudno podejść do tego rzeczowo i racjonalnie, rozebrać sytuację na czynniki pierwsze. Musi minąć trochę czasu. Tak będzie także w przypadku Marty. Na pewien czas odsunie od siebie wszystkich. Dostanie się trochę rodzinie, która nic jej nie powiedziała.
A pani by powiedziała?
- Długo zastanawiałabym się, czy ingerować w czyjeś życie. Może zdobyłabym się na interwencję, ale tylko w przypadku bardzo bliskiej mi osoby i pod warunkiem, że byłaby ona z premedytacją oszukiwana i krzywdzona.
Jeżeli już jesteśmy przy zdradach, chciała pani kiedyś odejść z serialu?
- Kiedy w moim życiu przychodzi moment, w którym mam czegoś dosyć, dokonuję zmiany. Gdybym doszła do takiego wniosku w tym wypadku, nie wahałabym się. Ale telewizja postawiła głównie na seriale i wybór jest ograniczony. Ja wybrałam opcję, że gram tylko w M jak miłość, ale rozumiem i szanuję wybór innych.
Podobno koniec roku miała pani dość męczący...
- Tak, miałam premierę w teatrze. W związku z tym jestem teraz nastawiona bardzo rodzinnie. Chcę mieć wreszcie trochę spokoju i pobyć w domu z synem.
Jaki jest Hubert?
- Jest bardzo towarzyskim człowiekiem. Ma 10 lat. Może nie wypada tak mówić, ale to jeden z najfajniejszych mężczyzn, których spotkałam. Dużą przyjemność sprawia mi przebywanie w jego towarzystwie.
Jest dojrzały jak na 10 lat?
- Ma dojrzałe, wnikliwe spojrzenie na różne sprawy, a jednocześnie poczucie humoru i radość życia, która jest zaraźliwa. Mamy też pewną wspólną przypadłość. Gdy coś nas bardzo śmieszy, tarzamy się po podłodze i śmiejemy, a to działa wręcz uzdrawiająco.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski