Reklama

Lepiej być nie może

Jej twarz zdobiła francuski „Vogue”, była w ekskluzywnym kalendarzu Pirelli.

Na szczycie w modowej branży utrzymuje się już kilkanaście lat. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie miałoby się coś zmienić. W maju tego roku skończyła 38 lat - w branży modowej ponoć taki wiek nie istnieje - i znowu o niej głośno. Małgorzata Bela jest twarzą włoskiego domu mody - Gucci.

Za mądra, by pracować tylko urodą

Nigdy nie przypuszczała, że zrobi międzynarodową karierę. Mówiąc szczerze, nie wyobrażała sobie, że w ogóle może być modelką. Nie miała takiej konstrukcji psychicznej.

- Wydawało mi się, że jestem za mądra na to, żeby zarabiać na życie samą tylko urodą - mówiła. Skończyła średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu. Studiowała filologię angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim (dyplom obroniła na Uniwersytecie im. M. Kopernika, już pracując jako modelka). Jej mama była profesorem na wyższej uczelni.

Reklama

- Sama miałam podobne aspiracje. Chciałam pisać książki. Marzenie skończyło się na napisaniu jednego artykułu.

Gdy wyjeżdżała do Nowego Jorku, nie przyznała się mamie, że będzie tam pracować jako modelka. Powiedziała, gdy "zrobiła" pierwszą okładkę. W Nowym Jorku wydarzyło się kilka rzeczy, które zadecydowały o życiu Małgorzaty. W tym samym czasie w Nowym Jorku przebywała Małgorzata Szumowska. Zabawne, że dwie dziewczyny z Krakowa poznały się w USA. Może nie bez powodu mówi się, że w Stanach wszystko jest możliwe. Szumowska szukała aktorki do filmu "Ono". Tak o tym wspomina w rozmowie z Agnieszką Wiśniewską w książce "Szumowska. Kino to szkoła przetrwania". "Bela mnie zafascynowała. Jej uroda, styl. Przypominała Nastasję Kinski, Isabellę Rossellini, miała coś takiego, czego szukam wśród aktorek, tę intrygującą urodę. Na Belę był pomysł, żeby się skoncentrować na jej dziewczęcej seksualności". Małgorzata Bela nie powiedziała "nie" na propozycję Szumowskiej.

"Ono" krytyka przyjęła dobrze. Bela dostała nagrodę na festiwalu w Kijowie. Potem jeszcze kilka razy stanęła przed kamerą: "Karol - człowiek, który został papieżem", "Karol - papież, który pozostał człowiekiem", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", "Janosik. Prawdziwa historia", serial "Na krawędzi". Film zdecydowanie mniej ją spalał niż praca modelki.

Z jeszcze innych powodów flirt ze światem filmowym był ważny. Wyszła za mąż za reżysera Artura Urbańskiego. W 2004 roku urodził się ich syn Józef. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu.

Wszystko dla mojego syna

Natomiast syn sprawił, że przeżyła przemianę psychiczną. - Jest mężczyzna, który pomógł mi poczuć się lepiej we własnej skórze - mój syn Józio. Nagle poczułam, że jestem dla niego całym światem i nie ma takiej rzeczy, której nie mogłabym mu dać. Złapałam głęboki oddech. Bo praca modelki, przy niezaprzeczalnych plusach, potrafi zniszczyć poczucie własnej wartości. Kiedy nie dostaniesz kolejnego zlecenia, znaczy, że jesteś brzydsza, gorsza. Dla młodej dziewczyny to koszmar - mówiła w "Glamour".

- Dzięki Józiowi dostrzegłam, że bycie modelką to fajny zawód, bo daje dużo wolności. To luksus, że nie muszę podbijać nigdzie karty pracy, mieć przez 20 lat tego samego szefa. Tu każdy dzień jest inny. Los rozpieścił mnie brakiem rutyny. Gdy nie pracuję, ten czas w stu procentach spędzam z synem.

Pracowała z najlepszymi projektantami i domami mody: Givenchy, Balenciaga, Calvin Klein, Chanel, Chloé, Donna Karan, Giorgio Armani, John Galliano, Marc Jacobs, Valentino, Versace, Yves Saint Laurent, Stella McCartney. Praca umożliwiła jej zwiedzenie całego świata.

Po latach mieszkania w Nowym Jorku zdecydowała się na powrót do Europy i zamieszkała w Paryżu. Stąd Józio ma zdecydowanie bliżej do babci, a syn jest priorytetem. We wrześniu 2013 r. ponownie wyszła za mąż za Jeana-Yvesa Le Fura. Pobrali się na Wyspach Syrenich. Niewykluczone, że ślub udałoby się ukryć, gdyby nie brytyjscy paparazzi, śledzący inną ikonę mody - Kate Moss. Fotografowie polowali na zdjęcia Moss i jej rodziny, która na włoskie Wyspy Syrenie przyjechała z mężem Jamiem Hincem i córką Lilą Grace. I tak, "polując" na Moss, upolowali ślub Beli i Le Fura.

Drugi mąż zna modę od podszewki

Kim jest wybranek modelki? Francuz Jean-Yves Le Fur (51) jest wydawcą i współzałożycielem magazynu modowego Numéro. W zeszłym roku wskrzesił też "Lui" - magazyn łączący modę z wyrafinowaną erotyką. Małgorzata Bela nie raz była bohaterką magazynów męża. W przeszłości Le Fur łączony był w wieloma pięknymi kobietami. Między innymi modelką Karen Mulder i księżniczką Stefanią z Monako. Jego poprzednią żoną była francuska aktorka Maiwenn, z którą ma 12-letniego syna Diego.

W przypadku Małgorzaty Beli czas nie ma znaczenia. W zeszłym roku była twarzą 5 kampanii, w tym zdążyła już zrobić 3. Pytana, co jest ważniejsze: modeling czy aktorstwo, odpowiada: - Przede wszystkim jestem mamą.

ZM

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy