Reklama

Kto rządzi w jej domu?

Piękna, utalentowana i przebojowa. Natasza Urbańska (38) nie chce, by mówiło się o niej, że jest wyłącznie żoną sławnego męża. Uparcie więc pracuje na swoje nazwisko. To dla niej Janusz Józefowicz (56) wyreżyserował spektakl "Polita". Po sukcesach w Polsce i Rosji, przyszedł czas na Niemcy. Właśnie tam, wraz z zespołem teatru, aktorka odbędzie wielkie tournée.

Jak przed wyjazdem radzi sobie pani z językiem niemieckim?

Natasza Urbańska: - To okaże się jesienią. Skoro podjęłam rękawicę, to postaram się jak najlepiej sprostać zadaniu. Kiedyś uczyłam się języka niemieckiego w szkole, zdawałam z niego nawet maturę. Jednak od tamtego czasu nie używałam go nigdy więcej. Teraz mam okazję, by odświeżyć pamięć.

Nie ma obawy, że kiedyś pomyli się pani język, w którym gra?

- Nie można tego wykluczyć (śmiech). Całkiem niedawno musiałam wyjść na scenę i zagrać po polsku. Pech chciał, że w ostatnim akcie spektaklu miałam w głowie cały czas wersję rosyjską. Nie mogłam sobie przypomnieć, od jakich polskich słów zaczyna się utwór. Zaczynałam się denerwować, ale Janusz, który stał za kulisami, w zasięgu mojego wzroku, zaczął wykonywać taneczne ruchy i wtedy załapałam, że muszę śpiewać. Dałam radę, choć w środku gotowałam się ze śmiechu. Publiczność za to płakała ze wzruszenia, bo to smutny tekst.

Reklama

Czyli pani mąż nie jest taki zły, jak się o nim mówi?

- Zależy kiedy (śmiech). W pracy nigdy nie daje mi spokoju. A w domu jaki jest? Kiedy wychodzimy z teatru, Janusz staje się zupełnie inną osobą. Pewnie nie dałby rady wszędzie dyrektorować, więc po prostu odpuszcza i odpoczywa. W domu to ja jestem dyrektorką i bardzo sobie to cenię. Mój mąż pilnuje wszelkich remontów, szczególnie, jeśli chodzi o dom na wsi. Dba o płatności, sam robi przetwory. Może niektórym trudno w to uwierzyć, ale osobiście zbierał i obierał jabłka na ocet jabłkowy!

To prawda, że marzy pani o kolejnym dziecku?

- Widzę, że muszę bardziej uważać na to, co mówię, bo coraz częściej jestem z tego rozliczana (śmiech). W tej chwili to dosyć trudne pytanie. Okaże się za jakiś czas.

8/2015 Rewia

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy