Reklama

Kto kogo ma na oku?

To ona ląduje w ramionach przystojniaków. I choć tylko na planie filmowym, nie wyobraża sobie, że taką pracę mógłby mieć Adam. Umarłaby z zazdrości!

Gdy zbliżały się 40. urodziny Adama Króla (40) jego ukochana... wykradła mu telefon! - Wiem, to naganne - przyznaje ze śmiechem Marta Żmuda Trzebiatowska (28). - Przejrzałam listę kontaktów, zaprosiłam wszystkich, którzy byli dla niego ważni przez ostatnie lata, ale... do jego byłej dziewczyny nie zadzwoniłam - dodaje, opowiadając o tym, jak organizowała przyjęcie niespodziankę.

Informacje o tym, że to tancerz jest w ich związku bardziej zaborczy, są najwyraźniej nieprawdziwe... Łatwo uwierzyć, że jest inaczej, bo Marta robi wrażenie bardzo delikatnej, wręcz kruchej dziewczyny. Starszy o 12 lat Adam Król w tym właśnie zakochał się najbardziej. Wystarczyło, że spojrzał na nią raz i... wpadł po uszy.

Reklama

- Spotkaliśmy się 7 lat temu w warszawskim klubie. Adam zaproponował mi drinka i nie ustąpił, dopóki nie zdobył mojego numeru telefonu - ze śmiechem wspomina aktorka. O skuteczności jego wytrwałości może świadczyć to, że od tamtego dnia są nierozłączni. Mimo że wiele się między nimi zmieniło.

Gdy się poznali, Marta była studentką warszawskiej szkoły teatralnej, a Adam doświadczonym tancerzem z międzynarodowymi osiągnięciami. Początkująca wtedy aktorka była wobec tej znajomości ostrożna także i z innego powodu. Wciąż cierpiała po rozstaniu z innym chłopakiem, Jerzym, który nie był gotowy na stały związek.

Dla Marty wychowanej w niewielkim Przechlewie na Kaszubach, miejscu, gdzie miarą sukcesu była miłość i rodzina, to był duży cios. Gdy poznała Adama nie chciała znów czuć goryczy porażki. A w show-biznesie, w którym funkcjonują obydwoje łatwo o pokusy. - Grając, nie raz czułam chemię między sobą a partnerem filmowym. Wiedziałam, że w innych okolicznościach mogłoby coś z tego wyniknąć, że nie skończyłoby się na wspólnym filmie... - przyznaje aktorka.

Podkreśla oczywiście natychmiast, że ona tej granicy nie przekroczy nigdy. Romanse nie są w jej stylu, bo jej marzeniem jest rodzina. - Nigdy nie byłam fanką białych sukienek, ale dzieci jak najbardziej. Najlepiej troje - wyjaśni artystka. Może dlatego uważnie pilnuje swojego ukochanego.

- Marta bezbłędnie wyłapuje wszelkie próby podrywania Adama przez inne kobiety - zdradza jej znajoma. A wtedy przestaje być tą kruchą dziewczynką o wielkich brązowych oczach. Bardziej przypomina przebiegłą Monikę, którą gra w serialu "Julia".
Emila Snarska

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Marta Żmuda Trzebiatowska | Adam Król | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy