Reklama

Katarzyna Zielińska: Boże Narodzenie u rodziców, a sylwester w pracy

Lubi celebrować święta, oderwać się od realnego świata. Choćby na chwilę.

W rodzinnym domu Katarzyny Zielińskiej (35) w Starym Sączu Boże Narodzenie od lat wygląda tak samo. - W czasie świąt mam wrażenie, że czas się zatrzymał. Jest tak jak za czasów mojego dzieciństwa. Przy wigilijnym stole spotyka się cała rodzina, bywa więc nawet kilkanaście osób. Są tradycyjne pyszności, kolędy i czas tylko dla bliskich - opowiada gwiazda.

Jednak w tym roku będzie trochę inaczej. Aktorka pojedzie do Starego Sącza, bo - jak podkreśla - nie wyobraża sobie świętowania w żadnym innym miejscu. Nie weźmie jednak udziału w przygotowaniach. Po prostu nie ma na to czasu.

Reklama

Przygotowania do świąt wciąż sprawiają radość

- Zawsze pomagałyśmy w przygotowaniach i sprawiało nam to wielką radość. W tym roku nie jest to jednak możliwe. Rodzice sami wszystkim się zajmą - mówi trochę smutno.

Aktorka do samej Wigilii ma próby do spektaklu "Konserwator". Na długie świętowanie też nie ma co liczyć. - W drugi dzień świąt szybko zabieram od mamy smakołyki i wracam do Warszawy - zdradza. Choć tegoroczne święta będą "w biegu", gwiazda niecierpliwie czeka na te dni. Bo jest to dla niej szczególny czas, w którym lubi wracać do nastroju z dzieciństwa.

Będąc małą dziewczynką, po wieczerzy, szła z tatą do lasu za domem, by nakarmić zwierzęta. - A jeszcze niedawno z koleżankami i kolegami, którzy jak ja przyjeżdżali do rodzinnych domów, kolędowałam po okolicy - wspomina. Aktorka ma bardzo dużo wspomnień związanych z tatą.

- Z mamą mam cudowną wieź, ale zawsze byłam córką taty, w marzeniach i sposobie myślenia o ludziach. Dzięki niemu jestem w Warszawie, bo umacniał mnie w przekonaniu, że dam radę. A gdy tylko coś się działo, choćby głupia samochodowa stłuczka, brał wałówkę od mamy i jechał do mnie osiem godzin, żeby pomóc mi wszystko załatwić. Jeśli chodziło o jego dzieci dla niego nigdy nie było rzeczy niemożliwych - opowiada gwiazda.

Nietypowy będzie także sylwester. Wieczorem aktorka gra aż dwa przedstawienia! - Po drugim spektaklu wraca do domu i chce z mężem spędzić resztę wieczoru. Nie będzie nigdzie wychodzić. Ten rok był dla niej bardzo wyczerpujący i wiele się wydarzyło.

Na kilka dni przed jej ślubem odszedł ktoś bardzo jej bliski. Kasia nie chce mówić o szczegółach, ale wciąż trudno jest jej pogodzić się z tą śmiercią. Dlatego ten rok chce zakończyć spokojnie, bez wielkich fajerwerków - zdradza jej przyjaciółka.

Katarzyna Zielińska nie ma wielkich i wymyślnych życzeń na nowy rok. Chciałaby tylko, aby w przyszłe święta zasiedli do wigilijnego stołu w takim samym składzie... Wprawdzie aktorka nie wypowiada tego marzenia głośno, ale... jeśli przy stole będzie jedno miejsce więcej, bo rodzina się powiększy - z mężem będą bardzo szczęśliwi.

Tradycyjne podejście do rodziny łączy

Chciałaby też, aby jej rodzina była kiedyś taka, jaką pamięta ze Starego Sącza. Tym bardziej, że jej mąż Wojciech Domański wyznaje podobne zasady i w tym się zgadzają.

- Ma takie same przekonania i podejście do wielu spraw. Dlatego ze sobą jesteśmy - wyznaje. Aktorka chciałaby, aby stworzyli dom z tradycją, spokojem, szacunkiem i miłością. Jak jej rodzice w Starym Sączu.

KP

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Zielińska | święta gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy