Jestem za głośna na żonę
Wciąż powraca do Amazonii, może że kiedyś chciano ją tam... sprzedać.
Podróżniczka, autorka wielu programów telewizyjnych i radiowych. Organizuje egzotyczne wyprawy i sama jest ich przewodniczką.
Kiedy postanowiła pani: będę zwiedzać świat?
Beata Pawlikowska: To raczej było przeznaczenie, a nie decyzja. Ciągnęło mnie w tę stronę tak mocno, że nie wyobrażałam sobie bez tego życia. Wiedziałam, że robiłabym to nawet wtedy, gdybym na co dzień zajmowała się czymś innym.
W Amazonii przebywa pani zwykle miesiąc lub dłużej i żyje jak tamtejsi Indianie. Co oni na to?
- Najpierw pytam wodza wioski, czy pozwoli mi tam zostać. Uczę się indiańskiego życia i patrzenia na świat. Staram się zrozumieć, jak to jest być jedną z nich.
A jak jest z jedzeniem?
- Jem surowe larwy, mrówki, pieczonego węża, kajmana, zupę z małpy. Nie odmawiam, bo jestem ciekawa, a poza tym czasem jestem po prostu głodna. Kąpię się w rzece z piraniami, wiosłuję przez wiele godzin albo przedzieram się przez dżunglę.
Nie boi się pani podróżować sama?
- Podróżuję do Amazonii od ponad 20 lat i nigdy nic złego mnie nie spotkało. Ważne jest pozytywne nastawienie i uśmiech. Ludzie to odwzajemniają. Nauczyłam się też nie oceniać ich europejskimi kategoriami; nie patrzę, czy ktoś jest biedny, czy bogaty, czysty czy brudny. Staram się patrzeć głębiej.
Ale przygody były?
- Tak, pewnego razu Indianie chcieli mnie… sprzedać. Jeden z wodzów miał niebieskie oczy. Jego żony i dzieci były czarnowłose i czarnookie, a on pragnął mieć żonę o niebieskich oczach, żeby jego dzieci też takie były. Dotarliśmy do wioski, wskazano mi szałas z liści. W nocy obudziła mnie burza. I nagle w ciemności dostrzegłam postać…
I co pani zrobiła?!
- A co mogłam zrobić? Nie miałam przecież broni. Jedyne, co mi przyszło do głowy, to… śpiewać na cały głos piosenkę Franka Sinatry Strangers in the Night. Postać zniknęła. O świcie przewodnicy szybko przygotowali łódź i odpłynęliśmy. Wódz podobno stwierdził, że jestem za głośna na żonę…
Rozmawiała: Maria Rzecka
Rewia 40/2011