Jedno marzenie na urodziny
Nigdy nie rozpychała się łokciami, nigdy nie dbała o wielkie role. Czterdzieste urodziny zrodziły w niej jedno życzenie.
Nie ma zwyczaju celebrować rocznicy urodzin. Mówi, że impreza to pewna powierzchowność, a ona woli spotkać się z każdym osobno. I w tym roku nie było inaczej!
5 grudnia Edyta Olszówka skończyła 40 lat. Bez fanfar i imprez. Aktorka zapewnia, że tortu ze świeczkami i szampana nie było. Okrągłe czterdzieste urodziny są jednak wyjątkowo kuszącą okazją, by zrobić życiowy bilans zysków i strat. I jednocześnie zastanowić się nad tym, jaki kierunek obrać na kolejne lata.
- Jestem zdrowa, spełniam się zawodowo. Potrafię się z tego cieszyć - wylicza aktorka powody szczerej wdzięczności dla... losu.
Życiowe porażki? Do tych zwykle najtrudniej się przyznać, nawet przed sobą... Z pewnością niespełniona miłość z czasów studenckich. A po latach - nowe rozczarowanie związkiem, który długo uchodził za idealny. I jeszcze jedna, do której nawet osobie uchodzącej za "silną kobietę sukcesu" niełatwo jest się przyznać.
To, że nie założyła rodziny, nie urodziła dziecka.
- Możesz powiedzieć: mam dziecko, chodziło do szkoły. Mam męża i trzy psy. Mam dom. U mnie, poza domem, wszystko jest czasowe... - zamyśla się gwiazda "Przepisu na życie".
A życzenie na kolejne lata? Nie chodzi jej o znakomite role, ma już swoją pozycję. Ani nawet o wielką miłość. - Spokój ducha... Ale kto mi go może podarować? - pyta retorycznie gwiazda.
IW
Świat i Ludzie 50/2011