Reklama

Jakie wnioski wyciągnie z tej porażki

Jestem trochę jak architekt: daję projekt, ale reszta nie zależy już ode mnie - twierdzi Magda Gessler.

Kamienica przy ulicy Mikołowskiej44 w Katowicach ma ponad sto lat. Już na początku XX wieku mieściła się w niej restauracja. Od lat 30. przez kilka dziesięcioleci nazywała się Patria. Swego czasu był to jeden z najlepszych lokali w mieście. Nastały nowe czasy i nowy właściciel. Zdjął stary szyld i rozpoczął remont. Po trzech latach przy ulicy Mikołowskiej 44 rozpoczął działalność Gościniec Franz Josef.

Magda Gessler: ostatnia szansa dla Franza Josefa

W menu znalazły się dania kuchni galicyjskiej. Ślązacy lubią jeść po śląsku, więc, choć właściciel zachwalał zupę gulaszową, sandacza w tokaju i tyrolski kotlet cięlęcy w panierce i z cytryną (Wienerschnitzel), zbyt wielu chętnych nie było. Poza tym w Katowicach Franz Josef miał opinię restauracji dość drogiej.

Reklama

Kiedy pracownicy Franza Josefa zgłosili lokal do castingu "Kuchennych rewolucji", restauracja była w poważnym kryzysie. Telewizyjny spektakl z Magdą Gessler i jej ekipą miał być reklamą i ostatnią deską ratunku.

Ekipa pojawiła się na Mikołowskiej w lutym 2010 roku. Część działań sanacyjnych podjętych przez gwiazdę "Kuchennych rewolucji" - zmiana wystroju, rezygnacja z obrusów, wyrzucenie z pracy barmana i wprowadzenie do menu typowych dań kuchni śląskiej z roladą, kluskami i modrą kapustą na czele - można było zobaczyć w programie.

Z niektórych wrażeń Magda Gessler dzieliła się jednak tylko w kuluarach w rozmowach z ekipą. Fakt, że pracownicy nie mieli regularnie wypłacanych pieniędzy, i zastanawiające relacje właściciela ze wspólnikiem mogły budzić niepokój. Choć po wyemitowaniu programu w gościńcu zaczęli pojawiać się goście, to wizyta kontrolna dwa miesiące po pierwszej uświadomiła prowadzącej, że u Franza nadal nie wszystko jest w porządku.

- Z moich doświadczeń wynika, że właśnie dzięki moim radom 60 procent lokali wychodzi na prostą - mówi Magda Gessler w wywiadach. - Pozostałych 40 procent niestety sobie nie radzi i najczęściej są to lokale, które prowadzą starsi właściciele. Ludziom po pięćdziesiątce często trudno nagiąć się do zmian.

Plomby na drzwiach gościńca pojawiły się kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Lokalne media twierdzą, że właściciel Franza Josefa od roku nie płacił czynszu i jest winien miastu około 300 tysięcy złotych. Katarzyna Paszek z Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Katowicach w rozmowie z "ŻnG" nie chce potwierdzić tej kwoty ani w ogóle rozmawiać o sprawie. Jednak podkomisarz Jacek Pytel z katowickiej policji mówi nam, że do 13 stycznia na policję zgłosiły się dwie osoby, które czują się przez restauratora oszukane. - Jedna z nich wpłaciła zaliczkę na sylwestra, druga na imprezę rodzinną. Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - informuje.

Jestem jak architekt: daję projekt

Choć sprawę komentuje się jako porażkę Magdy Gessler, ona sama dowiedziała się o niej... od nas. - Pamiętam to miejsce, tam był doskonały szef kuchni, Łukasz - mówi w rozmowie z "ŻnG". - Ale proszę zrozumieć, że ja nie mam wpływu na to, co potem dzieje się z tymi restauracjami - tłumaczy. - Jestem trochę jak architekt: daję projekt, ale reszta nie zależy już ode mnie.

Czy takich wpadek da się uniknąć? Czy można weryfikować lokale jeszcze dokładniej? W produkcji TVN-u dowiedzieliśmy się tylko, że trwają castingi do trzeciej serii programu.

TP

Życie na gorąco 3/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy