Reklama

Ich perfekcyjny rozwód

Małgosia i Jacek swoim zachowaniem pokazują, jak powinno wyglądać rozstanie z klasą. Robią to dla dobra dzieci.

Małgosia (34) i Jacek (43) dobrze pamiętają te trudne chwile, gdy w napięciu oczekiwali na dwie kreski na teście ciążowym, a potem na narodziny synów. Były łzy, niepewność, lęk... Dlatego dziś, gdy wspólnie podjęli decyzję o rozstaniu, robią wszystko, by Tadeusza (2,5) i Stasia (6) nie dotknęła ta rozwodowa trauma. Są sąsiadami z apartamentowca Z każdym kolejnym dniem jest im łatwiej, bo trudne emocje, które jeszcze kilka tygodni temu towarzyszyły parze, powoli stygną.

- Mam z mężem bardzo dobre relacje. Mamy dwóch wspaniałych synów i rozstaliśmy się w zgodzie, bo można. Chciałabym, żeby ta relacja taka została - wyznała Małgorzata Rozenek w rozmowie z Agnieszką Szulim dla programu "Na językach". I nie są to tylko puste słowa.

Reklama

Ostatnio paparazzi kilkukrotnie spotykali parę, która wcale nie sprawiała wrażenia małżeństwa na kilka tygodni przed rozprawą rozwodową. Przyłapano ich na ulicy, gdzie przytulali się i witali pocałunkiem. Potem w serwisie samochodowym Jacek pomagał Małgosi, która miała problem z autem.

Choć przyjaciele Jacka pamiętają, jak jeszcze kilka tygodni temu, podczas samotnego wypadu na narty, zwierzał się ze swojej słabej kondycji psychicznej na jednym z portali społecznościowych, obecnie stosunki między małżonkami są wzorowe. Dziś Rozenkowie mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. A synowie mogą polegać na obojgu rodzicach. Jest im łatwiej, bo, jak udało nam się dowiedzieć, para mimo rozstania, mieszka w tym samym apartamentowcu.

Kiedy jeszcze byli razem, kupili dwa mieszkania obok siebie. Chcieli rozbić dzielącą je ścianę i połączyć w jeden przestronny, rodzinny apartament. - Jednak zmienili plany i wycofali się z tego. Dziś nie ma problemu, by chłopcy byli blisko i mamy i taty - mówi "Na Żywo" znajoma pary. Co nie zmienia faktu, że ponieważ rodzice są bardzo zajęci, na co dzień pomaga im opiekunka. Pani Bożenka zajmuje się chłopcami, gdy oboje małżonkowie pracują.

- To najcudowniejsza niania na świecie. Jest dla nas członkiem rodziny - mówi Małgorzata. Razem, tuż przed rozprawą Dla obojga rodziców priorytetem jest spokój i szczęście synów. - Na zmianę opiekują się synami, grają w gry edukacyjne i czytają im książki - zdradza nam znajoma Rozenków.

Nie ma między nimi pretensji i żalów. Wiedzą, że chłopcy bacznie ich obserwują i czują się bezpiecznie, gdy widzą jak mama i tata pomagają sobie, uśmiechają się do siebie, po prostu dobrze ze sobą żyją. Wszystko po to, żeby Staś i Tadzio nie odczuli konsekwencji rozpadu małżeństwa rodziców i nie brakowało im obecności żadnego z nich.

Wszyscy, którzy znają Rozenków, widzą, że Staś i Tadeusz rozwijają się znakomicie, często się śmieją. Nie sprawiają wrażenia dzieci z rozbitej rodziny. - Dzieci są najważniejszą częścią mojego życia. I wszystko, co robię, robię z myślą o nich - mówi Małgorzata. Rozwód pary zaplanowany jest na połowę kwietnia.

A jednak nawet tak trudny moment, jakim dla każdej rozpadającej się rodziny są święta wielkanocne, potrafią przeżyć w zgodzie. Do wspólnego stołu zasiądą razem z chłopcami i ich dziadkami na dwa tygodnie przed spotkaniem w sądzie. Te gesty wróżą prawdziwe rozstanie z klasą.

JK

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: rozwód | Małgorzata Rozenek-Majdan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy