Córki odfrunęły
Jej dom, pełen dzieci, zawsze tętnił życiem, a ona wracała do niego jak na skrzydłach. Teraz nie musi się spieszyć. Gdy otwiera drzwi, czasem nie zastaje w domu nikogo...
Co się stało z promienną zwykle Małgosią Foremniak (45)? - zastanawiają się znajomi aktorki. Jest pochmurna, zamyślona. W sprawach zawodowych wiedzie się jej świetnie. Marzyła o powrocie do teatru i udało się. Zagrała w komedii "Central Park West" w Teatrze 6. piętro. Ale na bankiecie po premierze na jej twarzy rzadko pojawiał się cień uśmiechu...
Jak się okazuje, przyczyną melancholii aktorki jest tęsknota za córkami. - Ola (22) i Milena (21) postanowiły się usamodzielnić i od kilku tygodni wynajmują razem mieszkanie w Warszawie - zdradza "Na żywo" znajoma aktorki. - Małgosia mieszka teraz tylko z najmłodszym adoptowanym dzieckiem, 13-letnim Patrykiem.Choć gwiazda akceptuje decyzję dorosłych córek, jako matka bardzo przeżywa nową dla siebie sytuację. Brakuje jej codziennego kontaktu z dziećmi. Zdaniem psycholożki Joanny Sawickiej to normalna reakcja - syndrom pustego gniazda. - Gdy dzieci się usamodzielniają, rodzica, zwłaszcza żyjącego bez partnera, ogarnia uczucie pustki - mówi psycholog.
- Opiekun, odsunięty nagle na boczny tor, ma wrażenie, że młodość już za nim, czuje się staro. Bywa, że zadręcza dziecko telefonami, prośbami o spotkanie, nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. - Małgosia to mądra matka i kobieta spełniona zawodowo, z pewnością nie zadręcza córek telefonami - przekonuje nasz rozmówca. - Ale rzeczywiście boleśnie odczuwa nieobecność, zwłaszcza starszej córki Oli.
To z nią ćwiczyła zawsze tekst nowych ról. Teraz wszystko jest bardziej skomplikowane. Gdy chce przećwiczyć swoje kwestie z Olą, najpierw wysyła jej scenariusz mailem. Potem dzwoni do córki i recytuje swoje kwestie do słuchawki. Nadal może liczyć na jej pomoc.
Stworzenie dzieciom ciepłego domu było zawsze priorytetem Małgosi. O swoich potrzebach myślała w dalszej kolejności. Czy teraz, gdy ma pod opieką tylko dorastającego syna, znajdzie czas na nową miłość?
K. Wieczorek