Reklama

Awantura na Giewoncie

Rzucała ciężkie oskarżenia, ale czy sama ma czyste sumienie?

To była smutna wiadomość dla wielbicieli jej talentu. W końcu ubiegłego roku okazało się, że Magdalena Schejbal (32) nie wystąpi w 4. serii Szpilek na Giewoncie. W trzech poprzednich sezonach tego serialu w roli Ewy Drawkiej wypadła przecież znakomicie.

- Jedyną motywacją do podjęcia tej decyzji były dla mnie względy artystyczne, dotyczące ewentualnego rozwoju postaci i dramaturgicznej atrakcyjności Szpilek - oświadczyła fanom aktorka. - Zapewniam Was również, że wszystko, co wydarzyło się w moim życiu prywatnym, nie miało wpływu na moje decyzje zawodowe.

Reklama

Kiedy jednak zaczęły w mediach pojawiać się doniesienia o jej rzekomych gwiazdorskich kaprysach, aktorka odpaliła przysłowiową bombę. W jednym z wywiadów wyznała, że prawdziwym powodem jej rezygnacji z pracy w czwartej części Szpilek na Giewoncie była troska o... córeczkę Anielę. Aktorka była już wtedy w ciąży.

Pani Magda stwierdziła, że wszystkiemu była winna zła organizacja pracy na planie. Narzekała, że już zdjęcia do trzeciej serii zaczęły się z wielotygodniowym opóźnieniem. Z tego powodu producenci rzekomo musieli ścigać się z czasem. - Alarmowałam, że nie jest dobrze, ale nikt mnie nie słuchał - wspomina tamten okres. Podobno właśnie stres oraz brak odpoczynku doprowadziły ją do zasłabnięcia.

- Zaraz po zdjęciach pojechałam do lekarza i zostałam w szpitalu z zagrożoną ciążą - żaliła się aktorka. Stwierdziła potem, że kiedy już wróciła na plan, zmuszano ją do pracy po kilkanaście godzin dziennie. A to było ponad jej siły. Po podjęciu decyzji o odejściu z serialu dowiedziała się zaś, że za swój bunt trafi na czarną listę i już nie znajdzie pracy w żadnym serialu...

Czy tak było naprawdę? Kilka dni temu firma Paisa Film, produkująca Szpilki na Giewoncie dla telewizji Polsat, wydała w tej sprawie oświadczenie. Jej przedstawiciele twierdzą, że wiedząc o ciąży aktorki dołożyli wszelkich starań, by mogła pracować w komfortowych warunkach.

Prawdziwą przyczyną rozstania były rzekomo sprawy finansowe. - Za 6 dni zdjęciowych zażądała 100 tys. złotych, na co po prostu nie mogliśmy się zgodzić! - napisano.

Pani Magdalena nie od dziś znana jest z gorącego temperamentu. - Jeśli coś jej nie odpowiada, potrafi o tym głośno powiedzieć, nie zważając na konsekwencje - mówi jej koleżanka. Krytykowała scenarzystów, reżyserów, gdy miała zastrzeżenia do ich koncepcji. 

Zawsze jest bezkompromisowa, również w relacjach ze swoimi partnerami. Nie ułożyło się z ojcem 3-letniego dziś Ignasia, z którym zresztą nigdy nie zamierzała się wiązać. Od najmłodszych lat sama ustalała normy swojego zachowania i nikt, nawet jej ojciec, znany aktor Jerzy Schejbal (65), nie miał na nią wpływu.

W osobie rodowitego górala Sławomira Zięby-Drzymalskiego odnalazła mężczyznę swojego życia, u boku którego nieco złagodniała. Dzięki roli w serialu Szpilki na Giewoncie stała się gwiazdą i... znowu zaczęła grymasić.

- Chodziło wyłącznie o pieniądze i inne gwiazdorskie żądania - podkreśla producent serialu. Aktorce podobno nie przeszkadzało nawet to, że scenariusz powstawał na gorąco a zdjęcia miały być kręcone zaledwie na dwa miesiące przed porodem. Była przekonana, że i tak otrzyma żądaną stawkę, bo bez niej serial nie może istnieć.

Ale przeliczyła się i teraz nie jest jej łatwo się do tego przyznać. Nawet przed samą sobą. A wiadomo przecież, że ten, kto ma chociaż trochę krwi góralskiej, nie ma łatwego charakteru...

AM

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Schejbal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy