Reklama

W poszukiwaniu lekarstwa na życie

Gabinety medycyny estetycznej oraz ośrodki spa, oferujące niekonwencjonalne metody pielęgnacji, pękają w szwach, a ich klienci są gotowi poddać się nawet najdziwniejszej terapii, aby tylko powstrzymać upływ czasu. Oto zaskakujące zabiegi upiększające, przy których kąpiel w błocie czy masaż rozżarzonymi kamieniami wydają się całkiem zwyczajne.

Upiększająca kąpiel w... zupie

Japońskie kąpielisko termalne Hakone Kowakien Yunessun oferuje swoim klientom leczniczą i odmładzającą kąpiel w... wywarze wołowym z dodatkiem makaronu. To nie żart. Chociaż terapia budzi wiele kontrowersji chętnych nie brakuje. W tej popularnej japońskiej miejscowości uzdrowiskowej można wykąpać się również w zielonej herbacie, płynnej czekoladzie, sake czy w czerwonym winie. Zabiegi pielęgnacyjne na bazie wina mają właściwości antyoksydacyjne, napinają skórę, łagodzą stres oraz poprawiają krążenie krwi. Kąpiele w tym szlachetnym trunku oferuje wiele ośrodków w Polsce, a łaźnie winne możemy też znaleźć na zamku Zábřeh w czeskiej Ostrawie. Polecane są osobom zestresowanym, odchudzających się, walczących z cellulitem.

Reklama

Chmielowy napój bogów

Skoro już jesteśmy w Czechach, nie możemy nie wspomnieć o kąpieli w piwie. Chmielowy napój do celów kosmetycznych wykorzystywano już od średniowiecza. W kilku czeskich browarach można spróbować dobroczynnej kąpieli z wykorzystaniem lokalnego piwa. Udowodniono, że takie zabiegi stymulują metabolizm, redukują napięcie mięśni i pobudzają krążenie krwi. Ponadto substancje zawarte w piwie wpływają korzystnie na stan włosów, paznokci i skóry. Podczas zabiegu uczestnicy otrzymują kufel zimnego czeskiego trunku.

Urynoterapia

Wykorzystywanie moczu do celów leczniczych i kosmetycznych znane jest od wieków. Już w starożytnym Egipcie wierzono, że moczem można leczyć niemal wszystko - od stanów zapalnych, poprzez przeziębienia, aż po nowotwory. Picie lub wcieranie uryny miało gwarantować długowieczność. Choć w naszej kulturze myśl o wypiciu własnego moczu jest raczej obrzydliwa, gdzie indziej - np. Meksyku - to coś całkiem naturalnego. I chociaż do stosowania urynoterapii przyznają się największe gwiazd, a były premier Indii Morarji Desai przypisywał jej swoje długie i zdrowe życie (zmarł w wieku 99 lat), metoda ta budzi ogromne kontrowersje. Jej przeciwnicy podkreślają, że mocz jest produktem przemiany materii, w którym znajdują się składniki wydalone przez organizm nie po to, by z powrotem je przyswajać.

Masaż wężami

To kuracja dla odważnych. Mimo, że większość ludzi na widok pełzającego gada wpada w panikę, amatorów tego typu masaży nie brakuje. Podczas zabiegu klient kładzie się na stole, a po chwili zaczyna po nim pełzać kilka węży. Wykorzystuje się gady różnej wielkości. Te większe kładzie się na plecach, natomiast mniejsze na stopach, twarzy i dłoniach. Ich zadaniem jest rozluźnienie mięśni masowanej osoby. Oczywiście są one niejadowite i niegroźne dla człowieka. Mało kto mógłby się rozluźnić, wiedząc, że jego ciało oplata wąż, którego jad może zabić w kilka sekund.

Ekstremalną wersję masażu wykonuje się w ZOO Cebu City na Filipinach. Tutaj podczas zabiegu po ciele pełzają kilkumetrowe pytony o łącznej wadze nawet 250 kilogramów. Odbywa się to pod opieką przeszkolonych masażystów, pilnujących, by węże przemieszczały się po ciele, a nie zwijały w kłębek.

Ślimaki i odchody słowika

Znanym sposobem na przywrócenie cerze blasku i świeżego, młodzieńczego wyglądu jest stosowanie różnego rodzaju maseczek. Mód działa odżywczo, awokado nawilża, a odchody słowika odmładzają. Od wieków taką maseczkę stosowały japońskie gejsze, przypisując jej nieskazitelny i młodzieńczy wygląd swojej cery. Tradycyjny zabieg pomagał zachować jasną, gładką i promienną skórę. Dziś "maseczka gejszy" to luksusowy zabieg, a japońskie salony piękności oferują jej nieco zmodyfikowaną wersję, stosując specjalny, bezzapachowy ekstrakt z suszu ptasich odchodów.

Jeśli po odchodach słowika wciąż wam mało, proponujemy pełzające po twarzy ślimaki. Naukowcy dowodzą, że śluz ślimaka nawilża i regeneruje skórę, redukując zmarszczki i blizny. Podczas zabiegu kosmetyczka umieszcza na twarzy kilka ślimaków, które pełzając, pokrywają skórę warstwą śluzu. Śluz ślimaka wykorzystywany jest również do produkcji kremów przeciwzmarszczkowych.


.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama