Reklama

Noworoczne postanowienia: Jak sprawić, by udało się je zrealizować?

Okres świąt Bożego Narodzenia często zmusza nas do refleksji na temat tego, jak żyjemy, co do tej pory udało nam się osiągnąć, co możemy zmienić w naszym nastawieniu, by osiągać zamierzone cele. Zwykle dochodzimy do mało optymistycznych wniosków – nasze postanowienia często zawieszamy w próżni już kilka tygodni po Sylwestrze. Co możemy zrobić, by tym razem nie złożyć broni i wytrwać w postanowieniach długie miesiące i lata?

Okres świąt Bożego Narodzenia często zmusza nas do refleksji na temat tego, jak żyjemy, co do tej pory udało nam się osiągnąć, co możemy zmienić w naszym nastawieniu, by osiągać zamierzone cele. Zwykle dochodzimy do mało optymistycznych wniosków – nasze postanowienia często zawieszamy w próżni już kilka tygodni po Sylwestrze. Co możemy zrobić, by tym razem nie złożyć broni i wytrwać w postanowieniach długie miesiące i lata?
123rf /.

Nasze największe marzenia

Absolutnym numerem 1. spośród wszystkich celów, jakie stawiamy sobie jeszcze przed Sylwestrem, jest pozbycie się kilku nadprogramowych kilogramów, zadbanie o swoje ciało, regularne treningi na siłowni lub wypracowanie nawyków, dotyczących diet lub zdrowego odżywiania. Zdajemy sobie sprawę, że tylko konsekwencja przyniesie nam prędzej czy później wymierne efekty. Wtedy też najczęściej zapada decyzja o kupnie karnetu na zajęcia fitness oraz szukanie "grupy wsparcia", dzięki której uda nam się osiągnąć cel.

Kolejny krok: Działanie i... demotywacja

Reklama

Mamy już koncepcję, wiemy doskonale, na czym powinniśmy się skupić w najbliższych tygodniach. Nie brakuje nam również zapału - skrzętnie przeglądamy ofertę klubów fitness lub siłowni, by w jak największym stopniu zapewnić sobie komfortowe warunki.

Wreszcie jest. Udało nam się znaleźć idealne miejsce, w międzyczasie okazało się, że nie tylko my mamy chrapkę na smukłą sylwetkę i dobre samopoczucie. Do naszego jednoosobowego zespołu werbujemy jeszcze koleżankę, mamę, siostrę. Jest motywacja, bliscy nam sekundują, idziemy po karnet.

Wszystko zapowiada się rewelacyjnie! Ustalamy termin (minimum 3 razy w tygodniu) i w pierwszy poniedziałek po sylwestrowych emocjach stajemy na progu naszych marzeń - w recepcji naszej siłowni. Tutaj dopadają nas pierwsze wątpliwości, których nie pozbędziemy się tak szybko, zwłaszcza obserwując stałych bywalców klubu - wysportowanych, z wyraźnie zarysowanymi mięśniami nóg czy ramion. W głowie jednak pojawia się myśl - skoro oni mogą, ja też dam radę. I tym sposobem lądujemy na bieżni, w niecce basenu lub na wspólnych zajęciach zumby. Łatwo nie jest, ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie lekko, grunt to zrobić pierwszy krok. Jeśli mamy szczęście, nie musimy mierzyć się ze swoimi słabościami sami.

Tymczasem, już po pierwszej godzinie intensywnych ćwiczeń, najchętniej  położylibyśmy się na sofie - zwykle nie mamy siły i ochoty na nic, ale... Kolejny trening już pojutrze, musisz się zmobilizować. Po kilku wizytach na siłowni, gdy już opuści nas koleżanka (bo dzieci, bo praca, bo zakwasy), a na placu boju pozostajemy sami, po całym dniu wypełnionym żmudnymi obowiązkami, wątpliwości co do kolejnej wizyty narastają. Całe przedsięwzięcie zaczynasz traktować jako karę i nie możesz uwolnić się od jednego pytania: za jakie grzechy?

Jesteś rozczarowana, że nie przynosi ci ono frajdy, mimo starań nie potrafisz dostrzec nawet pierwszych symptomów poprawy wyglądu, kondycji czy samopoczucia. Coraz częściej dochodzisz do wniosku, że zmuszanie się do wysiłku kosztuje cię o wiele więcej, niż wygodna bierność i przebywanie w strefie komfortu. Zaczynasz szukać wymówek, a twoje wizyty na siłowni są sporadyczne.

Na samym końcu procesu mocowania się z własną psychiką i niechęcią, karnet zaczyna niszczeć w portfelu, a sportowa torba ląduje na dnie szafy. Po kilku miesiącach znajdujesz wypłowiały rachunek i kolejny raz plujesz sobie w brodę, że nie udało ci się dotrzymać słowa samemu sobie. Świadomość porażki zaczyna doskwierać bardziej niż największe zakwasy i bóle stawów po treningu. Co poszło nie tak? Czy istnieje w ogóle jeden sprawdzony sposób na utrzymanie wzorowej dyscypliny?

Jak pozytywnie zmotywować się do działania?

Winą za niepowodzenia możemy obarczyć nasze własne... wyobrażenia na temat tego, co i jak chcemy osiągnąć. Wydaje nam się, że skoro już coś zaczęliśmy, wszystko powinno potoczyć się we właściwym kierunku. Czasem bywa tak, że codzienne obowiązki przykuwają naszą uwagę skuteczniej niż pieniądze wydane na fitnessowy karnet. Aby "wynagrodzić" sobie trudy dnia, odpuszczamy jeden trening, potem trzy, a na końcu nie zostaje nam nic.

Warto wtedy pamiętać, że dużo pracy mamy już za sobą. Jeśli przetrwamy najgorsze momenty kryzysu, nikt ani nic nie będzie w stanie nas powstrzymać. Nie przywiązujmy również przesadnej wagi do całej otoczki, w postaci ubioru i miejsca, w swoich staraniach starajmy się być wyważeni i naturalni. Spróbujmy na początek kilku różnych możliwości - raz przejdźmy się na basen, zabierzmy znajomego na squasha.

Może masz wśród swoich bliskich kogoś, kto zna wyrozumiałego i cierpliwego instruktora, który pomoże ci w pierwszych kontaktach z urządzeniami na siłowni? Jeśli częste wizyty w klubach mogą cię przerosnąć, zacznij od małych kroczków - starannie wykonane ćwiczenia raz w tygodniu to świetny początek poważnej przygody z treningami.

O sposoby motywowania się, prawdziwą chęć zmiany, dumę z osiąganych sukcesów, zapytałyśmy dwie kobiety - Danusię i Martę - które odnalazły w sobie siłę i dziś mogą cieszyć się spektakularnymi rezultatami. Oto, co odpowiedziały na najbardziej nurtujące nas pytania, dotyczące noworocznych postanowień.

Jakie są pani sposoby na to, by konsekwentnie realizować postanowienia noworoczne?

Danusia: Składam sobie tylko takie postanowienia, które wynikają z moich głębokich potrzeb. I tylko takie, które nie będą mnie kosztowały utraty czegoś ważnego...

Marta: Najważniejsze dla mnie to zrobić pierwszy krok.. Zwykle to on właśnie jest najtrudniejszy, ale i z niego właśnie jesteśmy później najbardziej dumne. Kiedy już zrobię pierwszy krok w celu realizacji postanowień zwykle dalej jest już "z górki".

Dlaczego, pani zdaniem, nie realizujemy tak wielu postanowień noworocznych?

Danusia: Obiecujemy sobie za wiele. Nie myślimy nad tym, czego naprawdę chcemy. Po co więc realizować coś, co nie jest ważne?

Marta: Często nasze postanowienia są zbyt nierealne. Np. od razu chcemy być modelkami czy zawodowymi fitnesskami, zamiast pomyśleć "chcę dobrze czuć się w swoim ciele" i po to zapisać się na trening.

Z realizacji jakiego postanowienia noworocznego jest pani szczególnie dumna?

Danusia: Pewnie z tego, że schudłam (śmiech). A tak na poważnie - z tego, że zaczęłam naprawdę szukać siebie!

Marta: Od dziecka byłam związana ze sportem i marzyłam by wziąć udział w Mistrzostwach Polski. Niestety w tzw. wieku  szczenięcym mi się to nie udało. W listopadzie 2013 roku popełniłam postanowienie "zacznę trenować siłowo" i w tym celu postanowiłam zapisać się na siłownię i trenować pod okiem trenera. Nie sądziłam wtedy, że to postanowienie już za moment pozwoli mi cieszyć się medalami między innymi  Mistrzostw Polski (w  2014 i 2015 roku) czy  dostać się do Kadry Polski- co od dziecka było moim największym marzeniem. To jedno postanowienie zmieniło całe moje życie.

Skąd czerpać motywację do ćwiczeń, kiedy za oknem jest szaro i zimno, a my wolałybyśmy leżeć na kanapie i oglądać telewizor?

Danusia: To trudne. Sama nie wiem, dla mnie motywacją jest to, że odpuszczanie sobie oznacza zaprzepaszczenie wszystkiego, co mam. Sport jest w moim życiu zawsze, o każdej porze roku, to żelazna zasada, taka jak np. chodzenie do pracy.

Marta: Pomyślmy o tym, że od leżenia na kanapie nic się nie zmieni. Trening dodaje nam energii, pozwala też oderwać się od szarej rzeczywistości, odreagować emocje, a często pozwala też poznać  nowych, ciekawych ludzi, którzy być może będą motywować nas do dalszych działań.

"Nie dam sobie rady", "taką mam budowę ciała" - co doradziłaby pani kobietom, które boją się, że nie uda im się wrócić do formy?

Danusia: Niech zapytają siebie, po co w ogóle chcą zmiany. Niech zadadzą sobie pytanie: czemu męczę się we własnym ciele? Za co siebie nie lubię? Za ciało czy może raczej mam tak niskie poczucie wartości, że nic nie będzie w stanie zmienić tego myślenia? Jeżeli zrozumieją, skąd płynie niechęć do siebie samej, znajdą siłę, aby zmienić wszystko. Począwszy od głowy, a skończywszy na sylwetce.

Marta: Nie powinnyśmy patrzeć na aktywność fizyczną jako na "zło konieczne do osiągnięcia celu" lecz cieszyć się tą sportową drogą do upragnionej, zdrowej sylwetki. Pomyślmy o tym, jak fajnie czujemy się tuż po treningu - to dla tego uczucia warto iść na siłownię.

Droga do sukcesu często okupiona jest drobnymi wyrzeczeniami, jednak pokonywanie własnych słabości może być źródłem ogromnej satysfakcji. Nie inaczej bywa w przypadku troski o zdrowe ciało i smukłą sylwetkę. Pamiętaj, że regularne ćwiczenia to nie tylko spalanie kalorii i rzeźbienie mięśni, ale również olbrzymia dawka endorfin, czyli hormonów szczęścia, dzięki którym czujemy się piękniejsze, pewniejsze siebie i mamy mnóstwo naturalnej energii do pokonywania codziennych przeciwności losu i zdobywania kolejnych szczytów swoich możliwości. 

Martwisz się, że twój zapał i gotowość do walki o zgrabną sylwetkę szybko zgasną? Pamiętaj - najważniejszy jest pierwszy krok, a dodatkową motywacją do podjęcia wyzwania w nowym roku może być wyjątkowa oferta z okazji 20-lecia sieci klubów fitness McFIT - 39 zł miesięcznie za karnet z gwarancją niezmienności ceny! Sprawdź promocję i zapisz się na siłownię - szybko przekonasz się, że utrzymanie formy to czysta przyjemność. Nie odkładaj marzeń o perfekcyjnym wyglądzie - karnet w cenie 39 zł kupisz tylko do 31 stycznia 2017 r. Trzymamy za Ciebie kciuki!

Artykuł powstał przy współpracy z McFIT - siecią klubów fitness.

https://www.mcfit.com/pl/


.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy