Reklama

"Amy": Prawdziwa historia wielkiej gwiazdy

Nieznana, prawdziwa historia wielkiej gwiazdy - błyskotliwej dziewczyny, obdarzonej wyjątkowym talentem, która w rekordowo krótkim czasie osiągnęła szczyty sławy. Przejmująca opowieść o inteligentnej i skomplikowanej kobiecie, która chciała tylko, aby ją kochano.

Kim była naprawdę Amy Winehouse, która z dnia na dzień stała się ikoną światowej muzyki? Jak odmieniło ją spotkanie z mężczyzną, którego obdarzyła uczuciem silniejszym niż narkotyk? Co ukrywała przed światem? Dlaczego zginęła w tajemniczych okolicznościach w wieku zaledwie 27 lat?

"Amy" to trzymająca w napięciu historia, stworzona z nieznanych dotąd materiałów, kręconych ukradkiem ujęć, zbliżeń i wyznań. Przejmujący film, który ukazuje prawdziwą historię, znaną tylko z plotkarskich portali i pierwszych stron gazet. Amy Winehouse - z dala od kamer, prywatnie, intymnie, a także na scenie w świetle reflektorów. Jej talent, miłość i tajemnica w filmowym wydarzeniu, które zachwyciło i wzruszyło światową widownię.

Reklama

Efektem poprzedniej współpracy Asifa Kapadii (reżyser), Jamesa Gay-Reesa (producent) oraz Chrisa Kinga (montażysta) był ogromny sukces. Mowa o filmie "Senna" z 2010 roku, który opowiadał historię legendarnego kierowcy Formuły 1 i przyniósł swoim twórcom wiele nagród (w tym dwie nagrody BAFTA) i uznanie krytyki. Dwa lata po kinowej premierze "Senny" David Joseph, prezes Universal Music w Wielkiej Brytanii, nawiązał kontakt z Gayem-Reesem. Chciał dowiedzieć się, czy reżyser i jego współpracownicy byliby zainteresowani opowiedzeniem historii innej ikony współczesnych czasów, której życie zakończyło się w tragicznych okolicznościach. - David zapytał: czy chcielibyście zrobić film w stylu "Senny", który spróbowałby uchwycić muzyczny geniusz Amy Winehouse? - wspomina Gay-Rees. - Jakieś nanosekundy zajęło mi podjęcie decyzji: Jasne! Wchodzimy w to! Totalnie!

Wcześniej producent w ogóle nie myślał o filmie dotyczącym Amy Winehouse. - Czułem jednak instynktownie, że jest w tej historii coś interesującego - mówi. - Od razu zadzwoniłem do Asifa. Nie przymierzaliśmy się po "Sennie" do żadnego wspólnego projektu, ale zgodził się natychmiast. Podobnie jak Winehouse, Asif Kapadia wychował się w północnym Londynie, i choć większość jego filmów realizowana była za granicą, to podobała mu się perspektywa pracy w rodzinnym mieście. Szczególnie, że jego poprzednim projektem było "Odyssey", jeden z czterech filmów o Londynie zrealizowanych na potrzeby Olimpiady w 2012 roku. - Kiedy zadzwonił do mnie James mieszkałem na Turnpike Lane - wspomina reżyser. - Właśnie pracowałem nad filmem dla londyńskiej Olimpiady, który sprawił, że dużo myślałem o mieście. Czuję się Londyńczykiem, jestem szczególnie związany z jego północną częścią. James zapytał, co myślę o tym projekcie i chociaż nigdy nie byłem wielkim fanem Amy Winehouse, to miałem w domu jej płyty i wiedziałem, że życie z nią nigdy nie było nudne.

- Coś się stało z Amy Winehouse i chciałem wiedzieć, jak to możliwe, że działo się to na naszych oczach. - dodaje. - Jak w dzisiejszych czasach ktoś może umrzeć w taki sposób? W dodatku wiadomość o jej śmierci nie była szokiem. W zasadzie wiedziałem, że to się stanie. Widać było, że kroczyła tą ścieżką. Asif czuł, że tę historię trzeba opowiedzieć ze szczegółami. - Dla mnie była dziewczyną z sąsiedztwa - tłumaczy. - Wychowałem się w tej samej części świata, co ona. Mogła być kimś, kogo znałem. Kimś, z kim mogłem się przyjaźnić, czy chodzić do szkoły. Musiałem przeprowadzićśledztwo, co takiego wydarzyło się w jej życiu. W drugiej kolejności Gay-Rees odezwał się do Chrisa Kinga, który od razu dostrzegł w tej historii wielki potencjał. - Wydaje mi się, że wszyscy mieliśmy przed oczami bardzo ogólny portret Amy - wyjaśnia King. - Amy pojawiła się, odniosła sukces i umarła, ale poza tym nie wiedzieliśmy o niej zbyt wiele, nie znaliśmy szczegółów. Filmowcy od razu zdali sobie sprawę, że ich podejście do tego projektu zależeć będzie od ilości materiału, jaki jest dostępny.

- Naszym pierwszym zadaniem było zgromadzenie jak największej ilości zdjęć i filmów, by potem przystąpić do wywiadów - opowiada montażysta. - Z tych dwóch procesów wykluwał się pomysł na narrację w naszym filmie. Ale jeszcze zanim rozpoczęli długotrwały i skomplikowany proces wywiadów do filmu oraz pozyskiwania nowych materiałów zdjęciowych, postanowili, że opowiedzą historię Winehouse poprzez teksty jej piosenek, które będą pojawiać się na ekranie. - Wydawało nam się, że to właśnie one będą kluczem do jej zrozumienia - mówi Kapadia. - Dlatego na nich oparliśmy szkielet filmu. Zaczęliśmy je czytać i pojawił się pomysł, że - podobnie jak w Bollywood - możemy opowiedzieć historię poprzez piosenki, że to one zbudują narrację.

Teksty piosenek Winehouse zawsze były bardzo osobiste. Niektórzy obserwatorzy jej kariery sugerowali, że ich pisanie było dla piosenkarki czymś w rodzaju terapii czy katharsis. Dzięki nim radziła sobie z trudnymi emocjami. - W sumie okazało się to proste - dodaje reżyser. - Kiedy uważniej przyjrzysz się jej życiu i wczytasz się w te teksty, okazuje się, że są dużo głębsze, niżmogłoby się wydawać. - Pomyślałem, że musimy odkryć, o czym Amy opowiada w swoich piosenkach. I jej teksty okazały się dla mnie sporym objawieniem. Wszyscy wiedzieli, że potrafi śpiewać, ale mało kto zdawał sobie sprawę, że także świetnie pisze. Ona też komponowała swoje piosenki. Wszystko było jej. Po tym, jak zdecydowano, że piosenki i teksty Winehouse będą motorem napędowym tej historii, a tłem miasto, w którym piosenkarka żyła, przyszedł czas, by wybrać bohaterów wywiadów. Ta część pracy okazała się niezwykle trudna, nie tylko dlatego, że nie ma jednej właściwej opowieści o Amy. - W tym przypadku musieliśmy sprawdzić, z kim w ogóle możemy się spotkać i porozmawiać - mówi Kapadia.

- Kiedy realizowaliśmy "Sennę", nie było z tym problemu. Była masa książek o nim i osób, które znały jego i jego życie. Teraz szybko zdaliśmy sobie sprawę, że niewiele osób wie coświęcej o Amy, albo nie będą skłonni wypowiadać się na jej temat.Potwierdza to Gay-Rees. - W przypadku "Senny" mieliśmy pod ręką ludzi, który widzieli nawet to, jak często każdego dnia Ayrton puszczał gazy. Tutaj nic takiego nie miało miejsca. Przeczytaliśmy oczywiście wszystkie książki o Amy, ale bardzo często przeczyły one sobie nawzajem. Jej życie osobiste i kariera były naprawdę bardzo skomplikowane. - Miała starych przyjaciół, znanych przyjaciół, nowych przyjaciół i nie tak znanych przyjaciół, i każdej z tych grup prezentowała trochę inną wersję siebie - dodaje producent. - I teraz oni wszyscy mają zupełnie inne spojrzenia i wspomnienia o niej. Często trudno je ze sobą połączyć.

Filmowcy zaczęli poszukiwania i zapewnili sobie współpracę spadkobierców Winehouse, na czele których stoi ojciec artystki, Mitch Winehouse, a także Fundacji Amy Winehouse. Pomoc zaoferował również Raye Cosbert, manager, który opiekował się piosenkarką, gdy była w Metropolis Music. Na początku produkcji twórcy filmu jedno wiedzieli na pewno: Amy Winehouse była bardzo skomplikowaną, fascynującą, charyzmatyczną i inteligentną osobą. - Podczas researchu doszliśmy do momentu, w którym coraz jaśniejsze było dla nas, że ona walczyła, żeby utrzymać swoje życie w ryzach - mówi Gay-Rees. - Ono było tak intensywne. Wkrótce potem filmowcy napotkali na problemy. - Nikt nie chciał z nami otwarcie rozmawiać. Słyszeliśmy same oczywistości. - kontynuuje Gay-Rees. - Było jasne, że ci, którzy byli naprawdęblisko niej, nie powiedzą nam nic ciekawego. A to dlatego, że najbliżsi przyjaciele Winehouse złożyli śluby milczenia. - To było zaraz po pogrzebie - mówi producent. - Umówili się, że zachowują to wszystko dla siebie i nie będą się tym z kimkolwiek dzielili.

Kapadia, który przeprowadził około 100 wywiadów na potrzeby dokumentu o Amy zauważa, że najważniejsze podczas powstawania filmu było zdobywanie zaufania ludzi. - To była zupełnie inna przygoda niż "Senna", bo musiałem przekonać do siebie tak wielu zupełnie różnych ludzi. Dla wielu odejście Amy cały czas było świeżą, bolesną raną. Czuli się winni, a to, co się wydarzyło, było dla nich ciężarem. Prawie rok zabrało ekipie dotarcie do osób, które były kluczowe dla opowiedzenia historii Amy. - Te osoby, które początkowo w ogóle nie chciały się angażować, to Juliete [Ashby] i Lauren[Gilbert], jej najstarsze przyjaciółki, który były blisko z Nickiem Shymanskym, pierwszym menadżerem Winehouse.

W końcu uświadomiły sobie, że ta część opowieści, którą one znały, teżpowinna zostać opowiedziana - wyjaśnia Gay-Rees. - To doświadczenie, co zrozumiałe, bardzo wiele je kosztowało. Trudno mi sobie wyobrazić, jak musiały się czuć, widząc swoją najbliższą przyjaciółkę z dzieciństwa i czasów dojrzewania, która doświadcza niebezpieczeństw świata celebrytów i ogromnej sławy. Choć w ostatnim okresie życia Amy relacje z przyjaciółkami potrafiły być trudne, to nadal były one dla siebie ważne. - Juliette i Lauren potrafiły pokazać życie Winehouse w zupełnie innym kontekście - mówi producent. - Amy była taka, jak one. Dziewczyna z przedmieść północnego Londynu. Nie urodziła się, żeby byćsławną, nikt się nie rodzi. Amy była Żydówką z północnego Londynu, która stała się fenomenem i obecność jej przyjaciółek w filmie cały czas nam przypomina, skąd się wzięła. Nie była Justinem Bieberem. Nie była jednym z tych disneyowskich dzieciaków.

STYL.pl jest patronem filmu

Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy